POMOGŁAM UKRAIŃSKIEMU KOLEDZE. NIE POTRAFIŁABYM INACZEJ
Kiedy 24 lutego 2022 r. Rosja napadła na Ukrainę Michalina Diakow, międzynarodowa sędzia piłkarska, postanowiła zrobić wszystko, by pomóc swojemu przyjacielowi z boiska, znajdującemu się w oblężonym mieście. – Od decyzji o opuszczeniu Charkowa do momentu przekroczenia granicy minęło osiem dni. Tyle zajęło im przejechanie całego kraju. Wokoło szalała wojna, na drogach były blokady, objazdy, rakiety latały im nad głowami – wspomina Michalina Diakow, która zapewniła Dmytrze Krywuszkinowi i jego rodzinie pomoc.
– Dmytro patrzył na to wszystko i nie mógł uwierzyć, że są już bezpieczni. W Charkowie od rosyjskich żołnierzy dzieliły ich zaledwie metry. Tutaj był dla nich zupełnie inny świat. My w środowisku sportowym dobrze się znamy, często widujemy się przy okazji sportowych rozgrywek w wielu miejscach w Europie i na świecie. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym przejść obojętnie obok tragedii moich ukraińskich przyjaciół – przecież oni też by mnie nie zostawili!
Dmytro Krywuszkin w Polsce spotkał się z ciepłym przyjęciem środowiska sędziowskiego. – Już dwa tygodnie po przyjeździe do Polski Dima został zaproszony na warsztaty sędziów zawodowych w Spale – wspomina Michalina Diakow, dla której ta historia stała się inspiracją do pomocy innym ukraińskim rodzinom. – Gdy widziałam, że komuś brakuje na przykład pieluch dla dzieci, organizowałam zbiórkę – wśród rodziny, znajomych, sąsiadów. Chodząc po urzędach w sprawie rodziny Dimy, poznawałam innych Ukraińców, którzy uciekli do Polski przed wojną, słuchałam ich historii i pomagałam we wszystkim, w czym mogłam.
Polskie środowisko sportowe nieustannie zaangażowane jest w pomoc Ukrainie i ludziom zmuszonym do ucieczki przed wojną. – Wyrazów wsparcia dla Ukrainy było wiele. Ta solidarność trwa do dzisiaj, pamiętamy o Ukrainie przed meczami i w trakcie rozrywek.