Rozmowa z Katarzyną Zygmunt, społeczniczką i działaczką hokejową
Skąd się wzięła pani pasja do hokeja?
Można powiedzieć, że urodziłam się w łyżwach! Moja babcia miała trzech synów i wszyscy grali w hokeja na lodzie. Kontynuuję te tradycje – też mam trzech synów, którzy są hokeistami. Najstarszy gra w reprezentacji Polski i jest zawodnikiem HC Verva Litvinov, środkowy wyjechał do Krakowa, gdzie szkoli się pod okiem krynickiego trenera, natomiast najmłodszy jeździ z nasza krynicką drużyną trenować na Słowację.
Krynica to hokejowe miasto, nasz klub powstał w 1928 r., tutejszy hokej ma zatem prawie 95-letnią tradycję. Po drodze miał lepsze i gorsze momenty, lecz cały czas funkcjonuje. Ja sama byłam prezesem klubu hokejowego, jednak zrezygnowałam z tej funkcji, kiedy zostałam radną, i obecnie działam w stowarzyszeniu KTH [Krynickie Towarzystwo Hokejowe]. Przecieram również szlaki dla kobiet w tej dyscyplinie: jestem trenerką, a także pierwszą w historii polskiego hokeja kobietą, która sędziowała ekstraligowe mecze mężczyzn. Ponadto w 2013 r. zainicjowałam projekt Hokejowe Nadzieje Olimpijskie, wspierający młodych zawodników.
W jaki sposób krynickie środowisko hokejowe zaangażowało się w pomoc Ukrainie?
Wiosną 2022 r., niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, do naszego miasta trafiła drużyna hokejowa Galicyjskie Lwy. Zawodnicy w wieku 9–13 lat znaleźli w naszym mieście schronienie przed wojną. Na krynickim lodowisku – obecnie nieczynnym – był wtedy jeszcze lód, więc mogli trenować tu pod okiem swojego szkoleniowca i dzięki temu łatwiej przeżyć najbardziej dramatyczny początek wojny. Zespół uczestniczył w rozgrywkach ligi karpackiej i zależało mu, żeby pojechać na turniej do Austrii. W tych nadzwyczajnych okolicznościach organizatorzy zdecydowali się nie pobierać od niego dosyć wysokiego wpisowego. Pozostała jeszcze kwestia opłacenia transportu, ale i na to znaleźliśmy rozwiązanie. Poprosiłam drużyny juniorów z Nowego Targu, Sanoka i Janowa, które zwykle z nami współpracują, żeby do nas przyjechały i rozegrały charytatywny turniej Tauron Hockey Cup, który pomoże zebrać potrzebne środki. Firma Tauron Polska Energia SA zasponsorowała nagrody oraz koszt zatrudnienia sędziów, bardzo pomogło nam też wsparcie mediów w nagłośnieniu wydarzenia. Dzięki temu dzieciaki z Galicyjskich Lwów mogły pojechać na rozgrywki do Austrii.
Ukraińscy zawodnicy czuli się w Krynicy dobrze i bardzo chcieli tutaj zostać, ale wiedzieliśmy, że ze względu na prace związane z igrzyskami europejskimi nasze lodowisko będzie przez cały sezon nieczynne. Ich trener zdecydował się zatem skorzystać z pomocy Słowaków, którzy zaoferowali udostępnienie swojego lodowiska. W sierpniu jako Infinitas KH Krynickie Towarzystwo Hokejowe zorganizowaliśmy kolejną imprezę, w której Galicyjskie Lwy zagrały z drużynami z Nowego Targu i Janowa. Była ona swego rodzaju zakończeniem pobytu ukraińskiej drużyny w Krynicy. Niedawno podczas turnieju w Sanoku jeden z moich synów spotkał się z kolegami z ukraińskiego zespołu, którzy grają teraz w łączonym ukraińsko-słowackim składzie. A na 95. rocznicę założenia krynickiego klubu hokejowego planujemy zorganizować kolejny turniej i znów zaprosić ukraińską drużynę.
W naszym mieście działają również dwa stowarzyszenia, które pomagają Ukraińcom: „Bratnia Dusza” i „Braterstwo”. Organizowane są zbiórki – nasza hala stała się punktem zbiorczym pomocy, mieszkańcy przynosili tu najpotrzebniejsze rzeczy, które następnie były rozdawane osobom dotkniętym wojną. Pomoc dla Ukrainy w Krynicy wyglądała tak, jak w całej Polsce, wszyscy się w nią zaangażowali. Nasze miasto jest niewielkie, ale ma rozbudowaną bazę noclegową, którą wykorzystano do zakwaterowania osób uciekających przed wojną, co dało wrażenie, że wszystko dzieje się w większej skali.
Czy pobyt w Krynicy pomógł młodym hokeistom przeżyć ten trudny czas?
Byli u nas przez pół roku i na pewno czuli się bardzo dobrze przyjęci. Podobało się im to, że mieli lekcje polskiego oraz dostęp do lodowiska i obiektów sportowych na wysokim poziomie. Możliwość kontynuowania treningów, uczestniczenia w życiu sportowym dawała im radość i sprawiała, że chociaż na moment zapominali o wojnie. Oczywiście mieli świadomość tego, co się dzieje – na Ukrainie zostali przecież ich rodzice i dziadkowie i wiadomo, że o nich myśleli. My w miarę możliwości staraliśmy się zapewnić im poczucie normalności, chociaż w aspekcie sportowym. Chodziło nam głównie o to, żeby te dzieci przez chwilę nie myślały o wojnie, były aktywne sportowo i lepiej sobie radziły z mentalnym obciążeniem.
Czy sport pomaga przełamywać bariery i budować braterstwo?
Oczywiście! Sportowcy znają się w swoim środowisku, są dobrze zorganizowani, to także znakomici ambasadorzy własnych krajów, z rozbudowaną siecią kontaktów. Dzięki temu, że imprezy odbywają się na całym świecie, zawodnicy zawierają wiele międzynarodowych znajomości. To otwiera na innych i pozwala wyzbyć się uprzedzeń. W sportowym środowisku ludzie są otwarci na pomoc drugiemu człowiekowi. Dlatego tak duże znaczenie ma to, by nasze społeczeństwo było aktywne sportowo – to wpływa na zdrowie, ale niesie też za sobą cały bagaż wartości. Patrząc przez pryzmat hokeja: gry zespołowe pobudzają poczucie odpowiedzialności społecznej. Drużyna jest tak silna, jak silny jest jej najsłabszy zawodnik. Z tego wynika piękno sportu.