Na wystawie można zobaczyć wiele przykładów solidarności Polski z Ukrainą; chociażby inicjatywę Igi Świątek. To niezwykłe! – mówi Agnieszka Kobus-Zawojska, wioślarka, wicemistrzyni olimpijska z Tokio (2020), brązowa medalistka olimpijska z Rio de Janeiro (2016), mistrzyni świata.
– Zresztą nie tylko sportowcy, ale wszyscy Polacy zjednoczyli się i zsolidaryzowali z naszymi walczącymi sąsiadami. Staliśmy się jak wielka narodowa drużyna sportowa – mająca wspólny cel ponad podziałami. W obliczu tragedii wojny straciły na znaczeniu poglądy, liczy się tylko to, że wszyscy razem pomagamy. To wielka zaleta Polaków. Gdy dzieje się źle, potrafimy perfekcyjnie współdziałać.
„Nie” dla Rosjan w igrzyskach
Po ogłoszeniu przez MKOl, że rosyjscy sportowcy mogliby startować pod neutralną flagą, jeden z młodych wioślarzy napisał do mnie, krytykując mój zdecydowany sprzeciw wobec tej decyzji. Nazwał go „wąskim poglądem” i odbieraniem sportowcom „olympic dream”. Odpowiedziałam mu historią moich przyjaciół Ukraińców. Przez pół roku mieszkała u mnie Olena Buriak, wioślarka, niegdyś moja rywalka, a teraz serdeczna przyjaciółka. Była w stanie dramatycznym. Inna koleżanka straciła na wojnie męża. Mąż Oleny, który jest Białorusinem, wrócił ze Stanów, żeby walczyć za kraj żony. Niedawno został postrzelony. Jest teraz w szpitalu w Kijowie, ma niesprawną rękę, nie może nawet utrzymać kubka. Jak w takiej sytuacji nawet myśleć o starcie w zawodach? W tym momencie Ukraińcy walczą nie o „olympic dream”, tylko o to, żeby normalnie żyć. Nie mówmy więc o jakimś marzeniu olimpijskim Rosjan!
Sport to również promocja danego kraju. Zgadzając się na udział Rosjan w igrzyskach olimpijskich, dajemy im poniekąd darmową reklamę ich kraju. A do tego jeszcze na areny sportowe przychodzą rosyjscy kibice… Mieliśmy przykład podczas Australian Open… Tak nie może być! Co za różnica, czy ktoś wystartuje pod neutralną flagą, czy nie? Trzeba zastosować odpowiedzialność zbiorową, nawet jeśli dany sportowiec nie bierze bezpośrednio udziału w wojnie. Spójrzmy na to tak: startuję na igrzyskach w osadzie wioślarskiej. Zostaję złapana na dopingu, moje koleżanki są też za to odpowiedzialne. Zabiera się nam medal, zabiera się medal całemu krajowi. Nie tylko jednej osobie. Rosja już od dawna nie powinna startować na igrzyskach olimpijskich. Od dawna nie przestrzega się w Rosji zasad fair play, co widać na przykładzie afery antydopingowej.
Ukraińcy potrzebują gestów solidarności
Każda inicjatywa pokazująca naszą solidarność z Ukrainą ma znaczenie. Nawet coś pozornie błahego – wpis w mediach społecznościowych, dodanie ukraińskiej flagi.
Olena zamieściła ostatnio post, w którym dziękuje Polakom za wsparcie i przede wszystkim za głos sprzeciwu wobec decyzji MKOl. To jest dla Ukraińców naprawdę ważne, im potrzebne jest nasze wsparcie.
Od początku brutalnej agresji Rosji na Ukrainę jesteśmy świadkami wielu zrywów dobrej woli. Pamiętam sytuację, gdy Olena napisała do mnie, że trzydziestka wioślarzy juniorów musi się gdzieś spotkać w Warszawie… Spytaliśmy z mężem Fundację Legii – udostępnili lokal, w którym mogliśmy zebrać juniorów. Gdy potem pojechali na zawody, wysyłali zdjęcia w naszych reprezentacyjnych strojach. Jestem też dumna ze swojej rodziny, która przyjęła pod swój dach przyjaciół Oleny. Moi rodzice, mam wrażenie, przyjęli ich też dlatego, że widzieli, jak ja sama zaangażowałam się w pomoc. Ważne jest, by dawać przykład w swoim otoczeniu. Gdy więc Iga Świątek robi mecz solidarności z Ukrainą, mając tak ogromny zasięg osób ją obserwujących, to ma niezwykłą siłę oddziaływania. Jeśli spośród nich choć jedna osoba coś zrobi, to jest to coś fantastycznego.
Razem z Oleną wystartowałyśmy w królewskich regatach w Henley-on-Thames. Ja w barwach Polski, ona w barwach Ukrainy. Relacjonowano to nawet w telewizji NBC. Wydarzenie miało wielki zasięg.
Sport pozwala ocalić okruchy normalności
Jestem przekonana, że dla wielu Ukraińców sport jest sposobem na ocalenie okruchów normalności. Olena, która zamieszkała z nami, bardzo zaangażowała się w pomoc uchodźcom. Widać było, że jest wyczerpana. W pewnym momencie zaproponowałam, żeby startowała ze mną w regatach. Bardzo się ucieszyła. Powiedziała, że po raz pierwszy treningi sprawiały jej tyle radości! Choć przez chwilę nie skupiała się na tym, co dzieje się wokół. Miałyśmy cel. Podczas tych dwóch miesięcy przygotowań i potem na regatach widziałam ją naprawdę szczęśliwą. Jej mąż dziękował nam, że w taki sposób się nią zaopiekowaliśmy.
Wierzę, że wystawa „Maraton solidarności” może zdziałać bardzo dużo dobrego! Jej wielkim atutem jest także wersja w języku angielskim, co znacząco zwiększa zasięg przekazu.
Dzięki zdjęciom i towarzyszącym im krótkim opowieściom mamy szansę dotrzeć z przekazem również do młodych ludzi, młodych polskich sportowców. Wpajanie zasad, budowanie tożsamości ma ogromne znaczenie.