Jesteśmy szkołą sportową. Dla nas najważniejsze jest – i tego uczymy dzieci – że bez względu na przekonania polityczne i to, co dzieje się w kraju, sport jest ponad podziałami. Nieważne, czy ktoś pochodzi z Niemiec, czy z Ukrainy, nadal jest naszym kolegą sportowcem. Wszyscy jesteśmy jedną drużyną.
Mamy kilkunastu uczniów z Ukrainy, zarówno w młodszych klasach, jak i w starszych. Ostatnie dwie dziewczynki przyjechały do nas we wrześniu. Są zdolne, bardzo szybko się odnalazły i bez problemu weszły w szkolne tryby. Czują się u nas jak w domu. Bo dzieci przede wszystkim chcą żyć.
W klasach I–III uczniowie trenują dyscypliny wiodące w naszej szkole, czyli piłkę nożną, judo, lekkoatletykę, część dzieci wybrała tenis stołowy. Nasz trener tenisa to człowiek, który przyjechał z Ukrainy już w latach 90. Dzieci czują się bezpiecznie przy kimś, kto mówi w ich języku. Od czwartej klasy pojawiają się specjalizacje – uczniowie decydują się jedną dyscyplinę. W siódmej klasie mamy np. dziewczynki z Ukrainy, które są rewelacyjnymi szachistkami.
Są w naszej szkole dzieci z Charkowa i Krzywego Rogu. Te z zachodniej części kraju widziały z bliska bombardowania, pamiętają wojenne zniszczenia. Nie chcemy wracać do przykrych wspomnień, żeby nie przygnębiać dzieci. Na początku same do nas przychodziły i opowiadały o tym, co widziały i przeżyły. Teraz rozmowy dotyczą najwyżej tego, co słychać u taty lub bliskich. Podejmowaliśmy różne działania, aby ułatwić dzieciom odnalezienie się w szkole i w środowisku rówieśniczym. Opowiadaliśmy o Ukrainie, nasze dzieci uczyły mówić się po ukraińsku. Teraz wszystko wróciło do normalności – to już nie są „nowi”, „uchodźcy”, to po prostu koledzy.
Wystawa „Maraton solidarności. Polski sport dla Ukrainy” cały czas jest u nas rozstawiona i nie zamierzam jej zdejmować. Może tylko przewieszę ją w inne miejsce, żeby za szybko się nie opatrzyła. Bo choć ludzie pamiętają o wojnie, to widoczne są różne postawy: jedni nadal chcą pomagać, inni mają już dość. My nadal aktywnie chcemy włączać się w pomoc na rzecz Ukrainy, tak jak na początku, kiedy organizowaliśmy różnego rodzaju akcje, zbiórki i woziliśmy paczki na granicę.