– Wystawa pokazuje dramat sportowców narodowości ukraińskiej. Wiele lat temu sam uprawiałem sport wyczynowo, a obecnie jestem ambasadorem klubu Cracovia, dlatego wiem, że kariera sportowca jest krótka, trwa 10 czy 20 lat. Napaść Rosji na Ukrainę doprowadziła do tego, że kariera wielu młodych ludzi, którzy wiązali ze sportem duże nadzieje, nagle została przerwana. Powinniśmy im pomóc, umożliwiając im trenowanie na naszych obiektach sportowych – mówi Janusz Kowalski.
– Stara grecka zasada mówiła, że na czas olimpiad muszą zostać zawieszone wszelkie działania wojenne. Obecnie się do niej nie stosujemy: wojna się toczy, giną ludzie, a świat organizuje olimpiadę czy mistrzostwa świata. To pokazuje wolę walki człowieka. Nie możemy jednak zapomnieć o tym, że kraj, który jest agresorem, powinien spotkać się z pełną blokadą: gospodarczą, kulturalną i właśnie sportową, bo sport rozsławia dane państwo, pokazuje jego możliwości. Rosyjskich sportowców należy wykluczyć ze wszystkich rozgrywek, ponieważ oni też ponoszą odpowiedzialność. Putin wytoczył Ukrainie wojnę, ale gdyby społeczeństwo go nie popierało, zmusiłoby go do ustąpienia – dodaje.
Ekspozycja wystawy Instytutu Łukasiewicza „Maraton solidarności. Polski sport dla Ukrainy” na krakowskich Plantach cieszyła się ogromną popularnością. Przez kilkanaście dni plansze zobaczyły tysiące mieszkańców, w tym znane postaci świata nauki, kultury, sportu, samorządowcy i inni wybitni krakowianie. Zaprosiliśmy część z nich do podzielenia się wrażeniami na temat wystawy. Ich wypowiedzi relacjonujemy na stronie internetowej.